Ulubieńcy lata 2014: kosmetyki

Witajcie! Jak zauważyliście, na jakiś czas zniknęłam z bloga. Nie będę się rozpisywać na temat przyczyn. Jednak postanowiłam powrócić do mojego zainteresowania. :) Zachęciła mnie do tego reakcja czytelników na moje zniknięcie, w tym wiele wiadomości i komentarzy. Niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania przez Was zadane w trakcie mojej nieobecności. Jeżeli nie odpowiedziałam na Waszą wiadomość, a pytanie jest aktualne, to proszę Was o ponowienie go. :)
Tymczasem wracam do Was z małą sagą postów o ulubieńcach lata tego roku. Na dobry początek weźmy kosmetyki, czyli mój konik. :) Spodziewajcie się niedługo ulubieńców z kategorii akcesoriów kosmetycznych oraz ubrań i dodatków. :)



Żel do golenia do skóry wrażliwej Satin Care Gilette

W okresie letnim gładka, wydepilowana skóra jest jak najbardziej pożądana. Co prawda nogi traktuję depilatorem, jednak reszta mojego ciała jest zbyt wrażliwa. Do pozostałych partii ciała stosuję wielorazowe maszynki do golenia bez wymiennych ostrzy. Od wielu miesięcy używałam bardzo tanią piankę do golenia Isana, jednak zapragnęłam jakiejś zmiany. Skusiłam się zatem w promocji na żel z Gilette, który poleca wiele kobiet. Muszę przyznać, że przestawię się na ten żel na dobre! Daje on lepszy poślizg maszynce oraz nie podrażnia mojej bardzo wrażliwej skóry. Ponadto pięknie pachnie oraz jest niesamowicie wydajny. Jego cena regularna sięga chyba 20 zł, ale w promocji można go zdobyć za 12 czy 13 zł. 20 czy 12 zł - i tak będę go kupować, bo warto. :)


Szampon lawendowy do włosów przetłuszczających się Ziaja

Szampon figowy z tej serii był kiedyś moim ulubieńcem, jednak przez kosmetyczne eksperymenty odeszłam od niego na jakiś czas. Na początku lata pojawił się u mnie problem ze zbyt szybkim przetłuszczaniem się włosów, więc sięgnęłam po ten oto specyfik. Muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę! Jest to bardzo wydajny, przejrzysty szampon, który cudownie się pieni i jest niesamowicie wydajny. Bardzo dokładnie oczyszcza włosy, jednak nie pozostawia ich wysuszonych i sianowatych, jak większość szamponów do włosów przetłuszczających się. A co najważniejsze - on faktycznie zmniejsza przetłuszczanie się włosów. :) Za ok. 7-8 zł otrzymujemy pół litra wspaniałego szamponu.


Dezodorant w sztyfcie Naturals & protect  Lady Speed Stick

Jest to już któreś kolejne opakowanie w mojej łazience. Zawsze sięgam po ten sam wariant zapachowy, bo dobrze się u mnie sprawdza. Lady Speed Stick to dla mnie niezawodny dezodorant, który radził sobie nawet w upały. Zdetronizował wcześniejszego wieloletniego ulubieńca - Rexonę.


Żel do mycia twarzy nawilżająco - odświeżający Lirene

Ten kosmetyk używam stosunkowo od niedawna - jest to moje pierwsze opakowanie. Od dwóch lat, jak nie dalej, używałam żeli do mycia z Biedronki, jednak zapragnęłam w końcu odmiany. Szukałam czegoś, co będzie się bardziej pieni. Żel z Lirene nie nadaje się, w opozycji do poprzednika, do zmywania makijażu, ale za to bardziej odświeża cerę. Jest bardzo wydany i pozostawia buzię dokładnie oczyszczoną. Moja cera normalna domaga się po jego użyciu kremu, jednak nie jest ona wysuszona, czy ściągnięta. W dodatku świeży zapach świetnie orzeźwiał podczas upalnych dni.


Fluid matujący nature matte Lirene, 13 cappuccino

Do tego podkładu powracam praktycznie każdego lata. Matuje on skórę na bardzo długo za sprawą silikonowej konsystencji. Dla mnie stanowi on połączenie bazy pochłaniającej nadmiar sebum oraz całkiem dobrze kryjącego podkładu. Czasami nie stosowałam już nawet pudru, bo nie było takiej potrzeby. Ponadto kolor nr 13 cappuccino idealne zgrywa się z lekką opalenizną. Ma on żółtawy odcień, więc niweluje ewentualne zaczerwienienia. W momencie, gdy byłam bardziej opalona, podkład ten był za jasny, jednak przyciemniałam go lekko bronzerem.



 A jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni lata?

7 komentarzy:

  1. Ciekawi ulubieńcy, nie znam żadnego z nich, ten lawendowy szampon już kilka razy widziałam na blogach w ulubieńcach, muszę go kiedyś wypróbować, bo czasem to i moje włosy lubią się przetłuszczać zbyt często.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna uzywam podkladu Lirene i rowniez go sobie chwale :) pozostalych kosmetykow nie znam, ale nabralam ochoty na ten szampon. Twojego bloga odkrylam niedawno i bardzo mi aie spodobal, ciesze sie ze wrocilas do pisania i czekam na kolejne wpisy :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze żadnego z nich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię te żele z Lirene. Sprawdzają się u mnie super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak chodzi o gołębie to polecam jednorazowe maszynki z lidla. Granatowe. Są bardzo wytrzymałe i nie podrazniaja specjalnie skóry. Do tego bardzo ekonomiczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już mamy za sobą odpowiednią pielęgnację, warto elegancko się ubrać i wyjść na kolację do restauracji :) Z pewnością nasz wybranek nie będzie narzekał, dodatkowo możemy wyglądać jeszcze bardziej olśniewająco ubierając jakiś drobiazg stąd: http://wkruk.pl/bizuteria.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę szczerze polecić coś co przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Jakiś czas temu miałam problem z włosami. Wtedy mama poleciła mi skorzystanie z lampy Bioptron do naświetlania i koloroterapii. Zdesperowana użyłam jej i… szok i niedowierzanie. Wszystkie moje problemy stopniowo zaczęły znikać. Co więcej, po czasie zauważyłam że nie potrzebuję już tylu kosmetyków do pielęgnacji włosów. Zaczęłam korzystać z naświetlań do pielęgnacji cery. I znów to samo! Oszczędzam mnóstwo pieniędzy na kosmetyki, o lekach nie wspominając! Lampy Bioptron mają wiele zastosowań i są skuteczne. Naprawdę spróbujcie – nie pożałujecie!
    PS. Dodam, że z lamp Bioptron może bezpiecznie korzystać cała rodzina!
    Monika

    OdpowiedzUsuń